Szkodliwy wpływ na zdrowie, zatruwanie planety, ryzyko wysokich mandatów, a nawet aresztu – to jeszcze nie wszystkie argumenty, które powinny nas zniechęcać do spalania plastikowych śmieci w domowych paleniskach. Odpady te, zamiast trafić do pieca, w przeważającej mierze mogłyby zostać poddane przetworzeniu, np. recyklingowi, i być ponownie wykorzystane w nowych produktach.

O zagrożeniach związanych ze spalaniem odpadów w przydomowych piecach od lat mówi się każdego sezonu. Przypominane są choroby i powikłania, jakie mogą się rozwinąć w wyniku oddychania zanieczyszczonym powietrzem, aktualizowane statystyki dotyczące śmiertelności związanej z wpływem szkodliwych pyłów. Na przykład takie jak najnowszy raport Europejskiej Agencji Środowiska (EEA), z którego wynika, że w Europie w 2021 r. prawie 400 000 zgonów było związanych z trzema głównymi substancjami zanieczyszczającymi powietrze.

Czy podejmowane wysiłki przynoszą oczekiwane efekty? W znacznej mierze tak.
Z tego samego raportu dowiadujemy się, że w Unii Europejskiej spadł współczynnik śmiertelności na mieszkańca z powodu narażenia na pył PM2,5, w tym w 14 państwach członkowskich aż o ponad połowę. Niestety, jedynym państwem bez powodu do radości jest Polska. To wyjątek, który wcale nie odnotował spadku.

Mimo corocznych gróźb i próśb, udostępniania zawstydzających statystyk czy listy nierzadko śmiertelnych dolegliwości zdrowotnych, problem ze spalaniem odpadów w domowych paleniskach w Polsce wciąż jest poważny. Dlatego w najnowszej edycji naszej kampanii postanowiliśmy w humorystyczny sposób spróbować opowiedzieć o negatywnych skutkach spalania odpadów tworzyw sztucznych w domach oraz konieczności ich właściwiej segregacji – mówi Anna Kozera-Szałkowska, dyrektor zarządzająca Fundacji PlasticsEurope Polska, od 2016 roku organizującej kampanię „Plastik nie do pieca, piec nie do plastików”.

„Plastik”, czyli ściślej mówiąc tworzywa sztuczne, to materiał, z którego produkuje się wyroby niezbędne w niemal każdej dziedzinie życia, w tym w nowoczesnym transporcie, energooszczędnym budownictwie czy innowacyjnej medycynie. Dzięki swojej wytrzymałości odgrywają także kluczową rolę w transformacji energetycznej. Od lat komponenty tworzywowe są wykorzystywane również w wiatrakach produkujących odnawialną energię. Chociaż większości plastik wciąż kojarzy się w pierwszej kolejności z „jednorazówkami”, to czas użytkowania bardzo wielu wyrobów i części wykonanych z tworzyw sztucznych wynosi od 1 roku do ponad 50 lat. Na przykład średni czas użytkowania podłóg czy wykładzin z tworzyw to pomiędzy 20 a 40 lat, a plastikowych rur – nawet ponad 100 lat.

Większość przedmiotów z tworzyw sztucznych – nawet tych jednorazowych – po wykorzystaniu powinna zostać poddana recyklingowi, by w ten sposób zostać skutecznie zawrócona do obiegu i wykorzystana do produkcji nowych wyrobów. Aby jednak tak się stało, odpady muszą trafić nie do pieca, a do kosza na śmieci. Ogromne znaczenie ma także to, do którego pojemnika wyrzucimy odpady. Zamiast kolejny raz zastanawiać się nad tym, czy segregowanie śmieci w domu ma sens, wystarczy zapamiętać jedną liczbę – trzynaście. Tyle razy wyższy poziom osiąga recykling odpadów tworzyw sztucznych zbieranych selektywnie (czyli segregowanych i wrzucanych w tym przypadku do żółtego pojemnika) niż odpadów ze strumieni zmieszanych (czyli wrzucanych do jednego czarnego worka).

– Zamiast spalać odpady, szkodząc własnemu zdrowiu i otoczeniu, warto prawidłowo je segregować. Możemy w ten sposób ponownie gospodarować przeważającą ilością tego, co już wytworzyliśmy, a nie cały czas eksploatować nowe zasoby, takie jak surowce kopalne. Według ostatnich danych w Europie w nowych produktach w skali roku znalazło się już 5,5 miliona ton pokonsumenckich recyklatów tworzyw sztucznych, czyli materiałów odzyskanych właśnie z plastikowych odpadów z naszych domów – podsumowuje Anna Kozera-Szałkowska.

Dostęp do materiałów edukacyjnych znajduje pod linkiem: https://plasticseurope.org/pl/2024/01/15/plastik-nie-do-pieca-2024/